Łatwy zwrot towaru
Skoro płyta powstaje cały rok (lipiec 2003-lipiec 2004), w komfortowych warunkach studyjnych, przy własnej produkcji oraz miksie, powstaje z rzeczywistej potrzeby serca, bo jest pierwszym, pełnym, oficjalnym materiałem w ogóle (nie tylko po reaktywacji; patrz też nazwa płyty), a tworzą ją doświadczeni muzycy, można by oczekiwać super materiału. Ale tak niestety nie jest. Tylko trzy utwory (na 10) są naprawdę udane i z przyjemnością się do nich wraca. Są to: “Biff Baff”, “Wojna na niby” oraz “tytułowy “To co lubię” i są to prawdziwe hity. Płyta Natanaela to kolejna produkcja z podwórka tzw. polskiego rege. Ostre riffy gitarowe, bas bardziej funk niż reggae, żywe dęciaki – niby obecne we wszystkich utworach – są wręcz niesłyszalne i zdominowane przez plastikowo brzmiące klawisze albo agresywną gitarę. Brzmienie w kilku momentach zamiast monumentalnego i nowatorskiego (tak pewnie było w pomyśle) jest raczej manieryczne. Wtręty hip-hop także nie wiadomo czemu służą. Efekt nierówny i mocno eklektyczny. Zapowiadany przez lidera “jeden rytm, jeden puls, jedna wibracja” są obecne na płycie tylko miejscami, niestety. Jak na 14 lat działalności (powstali w 1990 r.) jest to zdecydowanie za mało wobec oczekiwań. Niezrozumiałe jest także samozadowolenie muzyków z tego produktu. Dorzućmy “pogrzebową” obwolutę ot i będzie całość. Trzy chmury “z naszego podwórka” na pięć możliwych. (1 Love, Prof. Rege)